Nie pisałam ostatnio, bo byłam na urlopie. Wyjeżdżałam z mieszanymi uczuciami, bo właśnie wprowadziła się miesierka niedopaska (Megachile versicolor), której tak bardzo wyglądałam. Po powrocie do domu moje obawy okazały się jednak bezzasadne, bo ruch przy „domku dla owadów” nadal jest duży, pojawiło się kilka nowych zamkniętych gniazd, spotkałam ciekawego osobnika z nastecznikowatych (Pompilidae), złotolitki, bolicę… i coś jeszcze, ale o tym innym razem.
„Aaaa!!!! Coś mi je rośliny!!!”
Takie obrazki, jak poniżej, zastałam po powrocie. To znak, że możemy mieć u siebie jedną z miesierek. Pszczoły wycinają żuwaczkami kawałki liści i wykładają nimi gniazdo. Okrągłe ubytki znajduję na poziomkach, tarninie, brzozie, topoli, dzikiej róży, lucernie, koniczynie. Rośliny żyją i mają się dobrze. Nie widać, by ten lekki uszczerbek w jakikolwiek sposób im szkodził – raczej dodaje uroku 😉


„Misterne” zamknięcia gniazd
Dlaczego w cudzysłowie „misterne”? Bo piszę to ironicznie.
Porównując zatyczki zrobione przez miesierkę różówkę (Megachile centuncularis) i miesierkę niedopaskę (Megachile versicolor) można odnieść wrażenie, że ta druga nie przykłada zbyt dużej wagi do estetycznego zamknięcia gniazda. Pisałam o tym we wpisie: Co zamieszkało w moim „domku dla owadów”, czyli zamknięcia gniazd.
Poniżej zdjęcia zatyczek gniazd miesierki niedopaski (Megachile versicolor).


Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta
Miesierki często walczą ze sobą, wytrącając sobie wzajemnie liście, które transportowały do gniazda. Nie zauważyłam, by liść, który spadnie, kiedykolwiek został użyty przez miesierkę ponownie. Kawałki niepotrzebnych roślin zalegają więc obficie w domku, pomiędzy wyłożonymi materiałami gniazdowymi. Z tego całego zamieszania skwapliwie korzystał drobny nastecznikowaty (Pompilidae). Znosił do gniazda porzucone i wyschnięte kawałki liści. Zbierał także kawałki miękkiego rdzenia, pozostałe po czyszczeniu łodyg przez miesierki.


No i znowu przegapiłam! 🙁
Przed wyjazdem zrobiłam „na szybko” zdjęcie jakiemuś osowatemu (Vespidae) w gnieździe. Być może była to bolica (Ancistrocerus). Po powrocie zauważyłam, że gniazdo jest w fazie zamykania. Biegałam co chwilę do domku, żeby zrobić zdjęcie (w tej fazie jest to najłatwiejsze, bo owad nie chowa się we wnętrzu gniazda) a i tak „pocałowałam zatyczkę” 😉 Szkoda, bo mało osowatych znalazłam u siebie i każdy nowy gatunek mnie cieszy.
Pozostanie mi czekanie do przyszłego roku, żeby dowiedzieć się, co to było. Chyba że osobnik postanowi założyć drugie gniazdo w moim domku 🙂


Mam nadzieję, że wpis ten udowadnia, że u schyłku wakacji w domku dla owadów mogą nadal dziać się wspaniałe rzeczy i ten może tętnić życiem.

A na koniec…
Obiecałam zamieścić zdjęcia z domku, gdy uda mi się jakieś ciekawe zrobić. Poniżej proces zamykania gniazda przez miesierkę niedopaskę (Megachile versicolor).






Oznaczenia owadów ze zdjęć: Darek Ogrodnik
2 komentarze
W końcu znalazłam wiele bardzo przydatnych informacji na temat dzikich zapylaczy. W poprzednim roku w moich domkach dla owadów założyło gniazdo wiele dzikich pszczół domki na okres zimowy przechowuje w zimnym i suchym pomieszczeniu. Nie znalazłam informacji co powinnam z nimi zrobić przed zimą i na wiosnę kiedy je znowu wystawić itd. Mam tylko nadzieję, że nie zaszkodziłam tym maluchom
Dziękuję za miłe słowa. Tutaj: https://dzicyzapylacze.pl/domek-dla-owadow-faq/ zebrałam wszelkie informacje o domkach dla owadów w formie najczęściej pojawiających się pytań. Jeżeli byłoby coś niejasne, albo miałabyś pytania, to pisz. Postaram się pomóc i rozwiać Twoje wątpliwości.
Pozdrawiam
Kasia