Przyroda jest w ciągłym ruchu i nieustannie „w drodze”. Wędrówka gatunków trwa permanentnie – zwierzęta i rośliny przemieszczają się, wycofują, zanikają, migrują, aby „podbijać” nowe tereny, zajmować dogodne dla siebie nisze ekologiczne. Dotyczy to zarówno królestwa fauny jak i flory. Taki ruch w środowisku obserwujemy oczywiście także w Polsce.

Niestety, bardzo często ludzie biorą w tym czynny udział sprawiając, że gatunki pojawiają się na nowych dla nich terenach. Dzieje się tak, gdy przywozimy nasiona czy okazy roślin jako ciekawostki ogrodnicze. Tak było w przypadku, m.in.: nawłoci kanadyjskiej Solidago canadensis, amorfy krzewiastej Amorpha fruticosa, naparstnicy purpurowej Digitalis purpurea, rdestowca ostrokończystego Reynoutria japonica. Gatunki te następnie z tych ogrodów nam uciekły i dziś są niezmiernie kłopotliwe i negatywnie wpływają na rodzimą bioróżnorodność. Kupujemy też egzotyczne zwierzęta, które po jakimś czasie czmychają lub, gdy znudzą się właścicielowi, są wypuszczane do środowiska (np. żółw czerwonolicy Trachemys scripta elegans – również gatunek inwazyjny).

Wędrówka gatunków – proces naturalny?

Bywa, że pomagamy w przemieszczaniu się roślin nie będąc tego świadomymi, czy to na kołach ciężarówek, w ładowniach statków, w transportach ziemi czy nasion roślin uprawnych. Ta przyspieszona i nienaturalna pielgrzymka gatunków w królestwie zwierząt dotyczy różnych gromad fauny – ssaków, ptaków, gadów, owadów.

Szop – inwazja

Ostatnio już w całej Polsce odnotowuje się rosnącą liczebność szopów praczy Procyon lotor, gatunku tak uroczego, jak bardzo szkodliwego dla naszej krajowej różnorodności biologicznej. Kiedyś sprowadzony z Ameryki Północnej jako zwierzę futerkowe, dziś na potęgę grabi ptasie gniazda i niszczy lęgi. Do listy ofiar należy dopisać również rodzime dorosłe ptaki, drobne ssaki, płazy, gady oraz bezkręgowce. Jest również jednym z głównych powodów wymierania naszego jedynego gatunku żółwia Emys orbicularis, dotyczy to głównie póki co zachodu kraju. Sytuacja ściśle chronionego żółwia błotnego jest aktualnie bardzo trudna. Z jednej strony zanikanie jego siedlisk z powodu osuszania różnego rodzaju zbiorników wodnych oraz suszy, z którą borykamy się od kilkunastu lat. Z drugiej strony nowy, bardzo skuteczny drapieżnik, który nigdy nie powinien przekroczyć granic Ameryki Północnej. Szopy docierają do najgłębszych ostępów, w których hibernują żółwie w trakcie trwania zimy i je zabijają.

„Autostrada”, którą szopy docierały do miejsca hibernacji żółwi błotnych Emys orbicularis, aby na nie zapolować (ilość odchodów na pierwszym planie wskazuje, że trasa była uczęszczana wielokrotnie bądź przez dużą liczbę osobników) (fot. Bartłomiej Najbar)

Martwe zapisy nie chronią przyrody

Skala naporu szopów na zachodnią granicę Polski jest niewyobrażalnie duża. W samej Brandenburgii (graniczącej z zachodnią Polską) w roku 2023 odstrzelono 30.000 osobników, co daje obraz, jak licznym gatunkiem stał się szop. Niestety w naszym kraju walka z gatunkami inwazyjnymi, to głównie martwe zapisy. Szop więc rozprzestrzenia się bez przeszkód już praktycznie w całym kraju.

Ptaki są również gromadą fauny, która może stać się inwazyjna. W kraju w roku 2018 odnotowano pierwszy lęg papugi aleksandretty obrożnej Psittacula krameri. Która w krajach Europy Zachodniej trzymana jako zwierzę domowe, uciekła, by dziś konkurować o pokarm z gołębiami miejskimi. Duży problem stanowi jako inwazyjny gatunek obcy m.in.: w Wielkiej Brytanii, Portugalii, Hiszpanii, Turcji, Włoszech, Grecji, Belgii, a nawet po sąsiedzku w Niemczech. Aktualnie europejska populacja aleksandretty utrzymuje się na poziomie kilkudziesięciu tysięcy osobników.

Wróg u bram

Także świat owadów podlega ciągłemu ruchowi, dla którego kołem zamachowym bywają również ludzkie ingerencje. Przykładów jest bardzo dużo, więc opiszemy tylko kilka z nich. Od paru lat nasze biedronki siedmiokropki Coccinella septempunctata, „walczą” o zachowanie swojej niszy ekologicznej z inwazyjną biedronką azjatycką Harmonia axyridis. Wątlik kropkowany Leptophyes punctatissima gatunek owada prostoskrzydłego (Orthoptera) przywędrował prawdopodobnie do Polski wraz z importem roślin ozdobnych i rozprzestrzenia się po kraju w szybkim tempie. Ku nam być może również już zdążają niebywale inwazyjne mrówki ogniste Solenopsis invicta (obecnie odnotowano ponad 80 ich kolonii na Sycylii we Włoszech) czy szerszenie azjatyckie Vespa mandarinia (obserwowane w Niemczech). Jednak w każdym ze wspomnianych wypadków roślin i zwierząt ich pojawianie się w nowym dla siebie środowisku jest związane z działalnością człowieka.

Jednak bywa, że niektóre zwierzęta nowe dla siebie siedliska zdobywają siłą własnych nóg czy skrzydeł bez wsparcia człowieka. A zasiedlanie nowych miejsc i poszerzanie granic występowania jest procesem naturalnym. Tak jest na przykład z szakalem złocistym Canis aureus, który uparcie wędrował na północ, aż dotarł do naszego kraju. Jego zasięg obejmował całe Bałkany, Węgry, Austrię, Mołdawię, Rumunię, Grecję i sięga po czarnomorskie wybrzeże Ukrainy i Rosji aż do Morza Kaspijskiego i Kaukazu, a teraz rozszerza się w kierunku północnym.

Wędrówka gatunków – owady

A jak taka naturalna dyspersja odbywa się w świecie owadów? Wydaje się, że nie jest im pisane pokonywanie spektakularnych odległości. Chociaż motyl z gatunku danaid wędrowny Danaus plexippus, znany także pod nazwą monarchy potrafi przebyć klika tysięcy kilometrów i jako jedyny owad jest, objęty ochroną w ramach Konwencji Bońskiej – dokumencie o ochronie wędrownych gatunków zwierząt.

(fot. Alicja Dubicka-Czechowska)

Pszczoły uznawane są za gatunki wykazujące skłonność do powracania do miejsc urodzenia lub budowania gniazd w ich pobliżu. Zebrane przez nie zasoby energetyczne są wykorzystywane wyłącznie na rozwój potomstwa i ewentualnie na hibernację. Ograniczona ilość zapasów nie pozwala im na pokonywanie dużych barier geograficznych, takich jak łańcuchy górskie, morza czy oceany, co jest osiągalne dla innych organizmów, np. ptaków. Dalekie przemieszczanie się na odległości 100–1000 km zdarza się u pszczół niezwykle rzadko, chociaż zauważalny jest stopniowy wzrost zasięgu niektórych gatunków. Jednakże ostatnio okazało się, że matki (królowe) trzmieli mogą migrować na duże odległości. Przypuszczalnie udaje im się pokonać barierę Morza Bałtyckiego. Spektakularna musi, to być wyprawa.

Czego potrzebuje owad, żeby zająć nowy teren?

Owady potrzebują zespołu czynników, aby móc rozwijać się w danym siedlisku. Wpływ na to będą miały: możliwość pozyskania pokarmu, obecności odpowiednich warunków i materiałów do budowy gniazda. A także koniecznych uwarunkowań klimatycznych. Ponieważ te ostatnie ulegają zmianom, to wraz z owymi zmianami część gatunków zaczyna odnajdywać u nas dogodne warunki do poszerzania swojego zasięgu czy zwiększania swojej liczebności. Przykładem owadów, które były obecne, ale bardzo rzadkie, a teraz zwiększyły swą liczebność są modliszka zwyczajna Mantis religiosa i zadrzechnia fioletowa Xylocopa violacea.

Nasza krajowa fauna cały czas powiększa się także o całkiem nowe gatunki owadów, które przesuwają granice swojego występowania na północ. W tej materii prym wiodą ważki (Odonata), których „południowych” gatunków przybyło ostatnio na terenie Polski.

Wędrówka gatunków – pszczoły

Ale ponieważ najbliższa ciału koszula to sprawdźmy, jak to ma się u pszczół. I tak nasza obecna lista trzmieli zaczęła się wydłużać. Dwa gatunki trzmieli stosunkowo niedawno dołączyły do naszej fauny błonkoskrzydłych i rozszerzyły swój zasięg na niemal cały kraj. Jednym z tych gatunków jest trzmiel wschodni Bombus semenoviellus, który został odnotowany po raz pierwszy w Polsce w 1994 roku na Suwalszczyźnie. Obecnie występuje już w zachodniej części kraju. Podobna sytuacja dotyczy trzmielca północnego Bombus flavidus, który również po raz pierwszy zaobserwowany został w Polsce w 1994 roku. Pierwsza obserwacja dotyczyła pojezierza Ełckiego (północno-wschodnia Polska). W 2018 roku odnotowano jego obecność w Polsce zachodniej.

Z ostatniej chwili – trzmiel „krwistoodwłokowy” w Polsce 😉

A już ogromną nowością jest po raz pierwszy zaobserwowany w Bieszczadach w 2023 roku nowy gatunek trzmiela „krwistoodwłokowego” Bombus haematurus. Aktualnie rozszerza on swój zasięg na północny zachód Europy.

Nowy gatunek trzmiela w faunie polskiej – trzmiel „krwistoodwłokowy” Bombus haematurus (fot. A. Dubicka-Czechowska)

Kolejnymi przykładami nowych gatunków pszczół w Polsce rozszerzających swój zasięg są smuklik szerokopasy Halictus scabiosae, który został odnotowany w 2020 roku. Rok ten był obfity w nowe gatunki, bo znaleziono również makatkę siedmiozębną Anthidium septemspinosum. Pojawiła się również ostatnio lepiarka bluszczówka Colletes hederae. Wykazuje ona wyjątkową zależność od bluszczu pospolitego Hedera helix i w roku 2023 uzupełniła listę pszczół w Polsce.

Czy pszczoły mogą być gatunkami inwazyjnymi?

Przykładem pszczoły, która została uznana za gatunek inwazyjny w Stanach Zjednoczonych, a pojawiła się również w Ameryce Południowej, Kanadzie, Wyspach Kanaryjskich, Syberii i Nowej Zelandii jest makatka zbójnica Anthidium manicatum. Przypadkowo wprowadzona na terytoria wymienionych krajów, a obecnie zaś trwają badania jej wpływu na rodzime sieci zapylaczy. Pszczoła ta jest gatunkiem na tyle plastycznym, że chociaż jej rodzimym terenem występowania jest Europa i Azja, to doskonale radzi sobie na innych kontynentach.

makatka zbójnica
Samica makatki zbójnicy Anthidium manicatum (fot. Joanna Roczyńska)

Trzmiele również mogą być gatunkami, które wprowadzamy sztucznie zaburzając miejscowe powiązania i zależności. Przyjrzyjmy się Ameryce Południowej, gdzie niektóre gatunki trzmieli zaczęły zanikać, a nawet stają na krawędzi wyginięcia. Problem ten rozpoczął się w Chile w 1997 roku, kiedy sprowadzono tam kilka gniazd trzmiela ziemnego Bombus terrestris, najprawdopodobniej z zamiarem zapylania upraw pomidorów. Wydarzenie to wywołało efekt domina. Zaledwie osiem lat później trzmiel ziemny dotarł do Argentyny. W tym czasie pojawiły się pierwsze doniesienia o spadku liczebności rodzimych gatunków trzmieli, zwłaszcza trzmiela patagońskiego Bombus dahlbomii. Jest to największy gatunek trzmiela na świecie (królowe tego gatunku osiągają rozmiary zbliżone do małych myszy). Przyczyn tej sytuacji wskazuje się kilka, ale najbardziej prawdopodobna to przenoszenie przez trzmiele ziemne patogenów, na które gatunki południowoamerykańskie nie są odporne. Problem ten dotyczy głównie południowych i centralnych regionów Ameryki Południowej, podczas gdy północne rejony wciąż pozostają bogate w rodzime gatunki.

Powrotna wędrówka gatunków, czyli łatwiej stracić niż odzyskać

Jednak czasem chcielibyśmy odwrócić sytuację i celowo sprowadzić gatunek pszczoły i bywa, że nijak nam to nie wychodzi. Uznany brytyjski badacz życia trzmieli i prawdziwy guru trzmielego świata Dave Goulson swego czasu za cel realizowanego projektu postawił sobie reintrodukcję trzmieli paskowanych Bombus subterraneus, które na Wyspach Brytyjskich (głównie z powodu utraty siedlisk) niestety wyginęły. Owady sprowadzone zostać miały z Nowej Zelandii, gdzie przetrwała mała populacja trzmiela paskowanego sprowadzonego z Anglii pod koniec XIX wieku. Te nowozelandzkie trzmiele, choć z tak egzotycznego miejsca, były tymi, które najbliżej były spokrewnione z trzmielami brytyjskimi. Wiele pomysłów, trudu, wysiłku, funduszy i znoju spełzło na niczym i nie udało się dokonać reintrodukcji z tegoż kierunku. Wniosek z tego, że tracenie gatunków jest o wiele prostsze niż późniejsze próby ich przywracania.

Wędrówka gatunków trwa i trwać będzie, im bardziej te procesy będą naturalne, tym lepiej dla przyrody i dla nas samych.

Samica trzmiela paskowanego Bombus subterraneus (fot. Alicja Dubicka-Czechowska)

Za udostępnienie zdjęć serdecznie dziękujemy: Pawłowi Czechowskiemu, Tomaszowi Grabowskiemu, Bartłomiejowi Najbarowi, Katarzynie Rosiak-Stepa.

Literatura:

Assessing the impact of an introduced bee, Anthidium manicatum, on pollinator communities in New ZSoper, J., & Beggs, J. 2013. Assessing the impact of an introduced bee, Anthidium manicatum, on pollinator communities in New Zealand. New Zealand Journal of Botany, 51(3), 213–228. https://doi.org/10.1080/0028825X.2013.793202

Czyżewski S., Kierat J., Zapotoczny K. 2023. First record of Bombus haematurus Kriechbaumer, 1870 (Hymenoptera: Apidae) in Poland. Acta zoologica cracoviensia, 66(1-2):1-2.

Dubicka A., Czechowski P. 2020. Trzmielowate (Hymenoptera: Apidae: Bombini) województwa lubuskiego: wyniki obserwacji z lat 2016-2020. Przegl. Przyr., 31 (4): 24-42.

Goulson D, Żądła rządzą. Moje przygody z trzmielami, Wyd. Marginesy 2017.

Fijen T. P. 2021. Mass‐migrating bumblebees: An overlooked phenomenon with potential far‐reaching implications for bumblebee conservation. Journal of Applied Ecology, 58(2): 274-280.

Kierat J. 2023. New records of Colletes hederae Schmidt & Westrich, 1993 (Hymenoptera, Apiformes) in Poland. Acta zoologica cracoviensia, 66(1-2): 1-2.

Szeląg Ł., Beuch S., Gwóźdź R. 2018. Aleksandretta obrożna Psittacula krameri nowym gatunkiem lęgowym w Polsce. Ptaki Śląska, 25: 155-160.

Wendzonka J., Sołowiej J., Skowrońska J., Ogrodnik D., Kierat J. 2022. Makatka siedmiozębna Anthidium septemspinosum Lepeletier, 1841 (Hymenoptera: Anthophila, Megachilidae) – gatunek nowy w faunie Polski. Acta Entomologica Silesiana, 30: 1-7.

Wendzonka J., Ogrodnik D., Ciołek M. E., Rosiak-Stepa K. 2022. Smuklik szerokopasy Halictus scabiosae (ROSSI, 1790)(Hymenoptera: Anthophila, Halictidae)–gatunek nowy w faunie Polski. Acta Entomologica Silesiana, 30: 1-6.

Żurawlew P., Grobelny S. 2016. Występowanie LEPTOPHYES PUNCTATISSIMA (BOSC, 1792)(ORTHOPTERA: TETIIGONIIDAE) w Polsce. Przegl. Przyr., 27 (1)

Nasz wspólny mianownik to miłość do trzmielowatych. Różni nas niemal wszystko pozostałe, ale różnimy się pięknie.

2 komentarze

  1. Dziewczyny, w Niemczech i w ogóle w Europie to raczej Vespa velutina, znacznie mniejszy i mniej agresywny od Vespa mandarinia. Chyba że o czymś nie wiem. Więc tym bym się nie przejmował.
    Nie martwię się także o nasze biedronki. Można długo dyskutować, ale myślę że czas najdobitniej pokaże czy obawy są uzasadnione. Poczekajmy kilka lat i przekonamy się o tym empirycznie.
    Z Waszego notabene bardzo dobrego artykułu wybrzmiewa zdecydowanie pesmistyczna nuta. I troska. W znacznej części zapewne uzasadniona. Przy czym raz jeszcze można roztrząsać różnorakie dylematy. Czy należy chronić rodzime gatunki za wszelką cenę, nawet jeśli zmiany klimatyczne, które są nie do cofnięcia, przestają im sprzyjać? Przecież żółw błotny tworzy znaczące i bardziej żywotne populacje poza naszym krajem. Jego zasięg ulega fluktuacjom, ale tak już bywa. Czy koniecznie musimy go mieć u siebie? Szopy mogą stanowić gwóźdź do trumny, katalizator – ale nie przyczynę jego ustępowania. Pytań tego typu można zadawać bardzo wiele. A często bardzo trudno odróżnić korelację statystyczną od związku przyczynowo-skutkowego.
    Chcę po prostu powiedzieć, że to wszystko nie jest czarno-białe. Może nie trzeba się tak bardzo przejmować? Tym bardziej, ze chyba niewiele da się zrobić. Ja bym dał szansę naturze licząc, że sama znajdzie rozwiązanie. Ekosystemy bywają bardziej pojemne i elastyczne, niż się ekologom wydaje. Tak sądzę.

  2. Niezwykle szeroki temat, który często wykracza poza ramy ekologii i wchodzi w politykę.
    Dobrze, że został tu zasygnalizowany, ale złożoność problemu powoduje, że jest mało atrakcyjnym tematem publikacji popularnonaukowych.
    Myślę, że spokojnie znalazłoby się tu grono odbiorców na Waszą pracę naukową na ten temat.

Napisz komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.