Tym razem opowiem o kilku kamieniach, które znalazłam, opłukałam i okazało się, że są niezwykłej urody. Były małe (mieściły się na dłoni) i miały bardzo ciekawe wgłębienia. Odłożyłam je, żeby pewien łobuziak (o którym będzie inna opowieść) ich nie zajął przed murarką nakamionką, dla której to postanowiłam te kamienie przeznaczyć. Murarka nakamionka (Hoplitis anthocpoides) – dla tych, którzy czytają tę stronę pierwszy raz – to pszczoła budująca gniazda na kamieniu (więcej informacji o tej pszczole tutaj).
Zajęty kamień i budowa gniazda
Murarka nakamionka (Hoplitis anthocopoides) latała już od jakiegoś czasu, gdy przypomniałam sobie o zebranych kamieniach. Wystawiłam je w miejscu, gdzie trwała już budowa innych gniazd, a poletko z setkami żmijowców było o rzut kamieniem. Wierzyłam, że któraś z murarek założy gniazdo, bo wnęka była super i gdybym była pszczołą, to chciałabym taką miejscówkę. Ale nie spodziewałam się, że stanie się to tak szybko!
Gdy przyszłam po dwóch godzinach, zastałam taki widok na jednym z kamieni:
Budowa gniazda rozpoczęła się na dobre, a ja postanowiłam, że będę dokumentować w miarę możliwości jej przebieg.
O tym, jak murarka nakamionka (Hoplitis anthocopoides) buduje gniazda, pisałam już wcześniej, więc tutaj jedynie ułożona chronologicznie dokumentacja rozbudowy gniazda na kamieniu.
W tym miejscu musiałam wyjechać na kilka dni. Widok, jaki zastałam po powrocie, prezentuję poniżej.
Drugi kamień
Wszystkie kamienie wyłożyłam równocześnie, dlatego nazwy „pierwszy”, „drugi” służą jedynie do ich rozróżnienia. Mogłam nazwać kamienie „Antek” czy „Bogdan”, ale myślę, że liczby będą łatwiejsze do zapamiętania 😉
Drugi kamienień przez przypadek ułożyłam tak, że podczas deszczu nalewała się do niego woda, co utrudniało murarce budowę gniazda.
Tutaj wyrywkowe zdjęcia z różnych etapów budowy. Trochę żałuję, że nie używałam lampy. Z pewnością efekt byłby zdecydowanie lepszy, tym bardziej, że budowa przebiegała w ciekawy sposób.
Był i trzeci kamień
Położyłam cztery kamienie o różnych kształtach, wypukłościach i wklęsłościach. Trzy zostały zajęte, Poniżej zdjęcia trzeciego kamienia i czwartego, który nie został wybrany przez pszczoły.
Na zakończenie
Znalazłam jeszcze kamień, a może lepiej kamyk z pięknym otworem, który podłożę nakamionce w przyszłym roku. Ale na razie schowam przed łobuziakiem, żeby nie zajął kamienia jako pierwszy. Co to za łobuziak? O tym w kolejnej części.
2 komentarze
Ostatni kamień wygląda jak fragment zaprawy murarskiej lub betonu bez dodatku większego kruszywa (posadzkowy).
Artykuł, jak zawsze, doskonały. Zaglądanie do świata dzikich pszczół dzięki tej stronie jest niezwykle przyjemne i pouczające.
Miło mi to czytać 😉