Opowiadałam już Wam, że mam hobby – zbieram kamienie polne dla żądłówek. Gdy rolnik zaorze pole, a następnie spadnie deszcz i trochę obmyje kamienie, ruszam na łowy. To już wręcz coroczny rytuał, że taszczę kamienie. Noszę je, albo turlam, gdy są większe, i ładuję do samochodu. Rolnik widząc mnie zabierającą je z jego pola, gładzi swoją brodę i mówi: „Oj, zima w tym roku szybciej będzie. Kaśka już na polu kamienie zbiera!” 😉
Dlaczego ponad tysiąc opowieści?
Patrząc na swoje tegoroczne zbiory, pomyślałam, że jeżeli stosy będą rosnąć w takim tempie, to powstanie tu niedługo katedra. I w zależności od tego, czy w przyszłości włodarze będą mieli poczucie humoru, czy też będą to smutasy, to albo trafię do jakiejś Loży Zakręconych, albo każą mi to wszystko rozebrać ze względu na brak pozwolenia na budowę katedry 😉 Ze względu na to, że kamieni mam sporo, to opowieści o nich się trochę nazbierało, a pewnie podczas budowy katedry powstaną nowe. Historie te planuję jako luźne wpisy o tym, co zaobserwowałam na przytaszczonych przeze mnie kamieniach.
Kamienie mam tylko tutejsze – z moich stron. Może kiedyś się to zmieni, ale na razie próbuję wykrzesać z tych, które znajduję u siebie, jak najwięcej. Pewnie nie raz znaleźliście śliczne kamienie w morzu, ale gdy zabraliście je do domu już nie były tak piękne i zostały wysypane gdzieś pod blokiem, albo wyniesione do ogródka. Kamień często pasuje do swojego środowiska i z niego przesiedlony, może być niczym kwiatek do kożucha. Dlatego ja zbieram kamienie swoje, tutejsze – polne.
Kamienie dla nakamionki
Opowieści tysiąca i jednego kamienia zacznę od murarki nakamionki (Hoplitis anthocopoides). O pszczole, która buduje gniazda na kamieniach, pisałam już dawno, dawno temu. Odkrycie jej gniazd zachęciło mnie do poszukiwań kamieni idealnych dla nakamionki. Wszystkie jej gniazda znajdowały się we wklęśnięciach głazów, więc podczas kamiennych łowów zwracam uwagę na wszelkie „niedoskonałości” znajdujące się na kamieniach.
Przyturlane kamienie dla nakamionek
Kamienie po transporcie są zawsze przeze mnie sortowane ze względu na rozmiar, fakturę, obecność ewentualnych wnęk i zagłębień. Te, które zostały przeze mnie przyturlane i zawierały wnęki, spękania, zostały chętnie zajęte przez nakamionki. Te o gładkiej powierzchni nie były wybierane, chyba że miały pęknięcia lub wgłębienia.
Ze względu na to, że niektórzy Czytelnicy są zainteresowani szukaniem gniazd pszczół na kamieniach, zamieszczam zdjęcia kilkunastu gniazd dla ułatwienia Wam poszukiwań.
Od zera
Murarka nakamionka chętnie zajmuje nowe przygotowane dla niej kamienie, nawet gdy zostały położone w miejscu, gdzie nie było wcześniej jej gniazd. Wielką radością jest dla mnie obserwowanie , jak wygląda budowa gniazda na nowym kamieniu od samego początku – od pierwszej komórki.
Stare gniazda i awantury
Populacja w starych gniazdach zwiększyła się, dzięki czemu miałam okazję oglądać, jak między pszczołami wygląda rywalizacja o gniazda. Bywa, że murarki nakamionki wykazują zachowania pasożytnicze, podkradając sobie wzajemnie komórki gniazdowe i podrzucając do nich jaja. Spójrzcie na film, jak wyglądają walki między pszczołami.
Na zakończenie
To jeszcze nie koniec o nakamionce, a i dopiero początek długaśnej serii o kamieniach. Będzie przeplatana innymi artykułami, żebyśmy się zbytnio nie ukamienowali. Zanim przejdziemy do innych historii, niedługo kolejna część o nakamionkach, które zajęły dość ciekawe wyglądające kamienie. Zapraszam.
2 komentarze
Budowa tego gniazda jest niesamowita.
Tak! To niezwykłe. Niesamowicie niezwykłe.
Serdecznie pozdrawiam