Obecnie za oknami aura zimowa, ponurość wkrada się przez okna i nęka naszą stęsknioną za światłem psychikę 😉 Dlatego zapraszam do innego czasu i innej pogody.

Dziś – druga połowa lipca – lojalnie uprzedzam, że mogą być potrzebne kalosze oraz koniecznie proszę ubrać długie spodnie na nasz spacer. Bo ruszamy na przydroża wilgotne. Staram się pamiętać, że mają to być przydroża, ale jeżeli trzeba będzie nieco zboczyć, aby przyjrzeć się lepiej jakiejś roślinie, trzeba będzie to zrobić i tyle.

przydroża wilgotne rzeka Ruda
Rozlewisko rzeki Rudej. Kiedy jesienią przebywają tam łabędzie krzykliwe lub jelenie dają z siebie wszystko na ryskowisku, można zasiąść niby jak w teatrze i podziwiać. (fot. YT Dzikie Pszczoły)

Cały czas jestem w Borach Tucholskich. Mój spacer będzie wiódł w pobliżu stawów, jeziorek, rowów, w pobliżu rozlewisk rzecznych. Z jednej strony będzie mi towarzyszyła rzeka Ruda, a naprzeciw mnie Brda. W pewnym momencie rzeki się połączą i zamkną drogę do dalszych eksploracji. Ale nie uprzedzajmy faktów. Ruszam. Kiedy wydostaję się z mojej wioseczki, po prawej stronie szybko dostrzegamy jeziorko. Nie jest duże, ale wystarczy, aby bobry założyły tam żeremia. I już tutaj cała galeria roślin, lubiących tereny podmokłe, a będących źródłem pokarmu dla pszczół. W oczy rzuca się poziewnik pstry, to roślina, której rurka korony kwiatowej jest bardzo długa, co powoduje, że odwiedzają ją po pokarm głównie trzmiele ogrodowe (Bombus hortorum). Czyli posiadacze arcydługich języczków – nawet do 14 mm. Wiedząc, że zabiorę Was na ten spacer specjalnie jeden kwiat zrywam, abyście i Wy docenili długość rurki kwiatowej.

Poziewnik tworzy spore łany, ale inne rośliny też walczą o swoje miejsce. Dobrze to wychodzi krwawnicy pospolitej. Dziś na niej głównie spotykam trzmiele, ale było mi dane kiedyś na rozległym stanowisku krwawnicy spotkać spójnicę krwawnicową i rozrożkę krwawnicową.

Rośliny okazałe i bardzo malutkie

Ale sentymenty i wspomnienia chwil wielkich porzucam i skupiam się na kolejnej roślinie to ostrożeń błotny, łatwo go zauważyć, bo to roślina dość wysoka i przyciąga wzrok. Ale nieopodal jest inna roślina, która skutecznie zawalczyła o moją uwagę, gdyż jest jeszcze wyższa, to dzięgiel leśny. Doczytuję, że może mieć wysokość do 150 cm. Mój egzemplarz mierzy około 2 m, głowę muszę zadzierać, aby dostrzec na kwiatostanach mnóstwo zainteresowanych pokarmem owadów. Jednak najśmielej na kwiatostanach rośliny radzi sobie osa, piękna.

Teraz muszę się nieco wycofać, bo aby podziwiać dzięgla wkroczyłam w grząskie podłoże. Wycofując się rakiem na obrzeżu tego siedliska dwie rośliny zyskują moją uwagę. Jedna z nich to komonica błotna, a druga to wyka drobnokwiatowa. Na tej pierwszej dziś prócz trzmieli nie widzę innych dzikich pszczół. Ale nie zapomnę nigdy, że właśnie na niej pierwszy raz spotkałam makatkę tarczkozębną z pięknymi zielonkawymi oczami. Dziś radości dostarcza mi za to wyka, nie spodziewałam się tego po jej drobniutkich kwiatkach, że będzie w stanie kogoś na nich ugościć, a tu zaskoczenie – żywicówka osowata (Anthidiellum strigatum). Kłaniam się nisko z wdzięcznością małej roślince, naprawdę nisko, bo to naprawdę mała roślinka 🙂

To miejsce jest fantastyczne pod względem roślin, które odpowiadają pszczołom. Wczesnym latem świetnego materiału zdjęciowego i obserwacji dostarczał mi w tym miejscu kuklik zwisły i rdest wężownik. One też są na „tak” dla pszczół 😉

Powrót do przeszłości, czyli o kukułce krwistej

Czas tę przstrzeń zostawić, bo dziś mam bogate plany. Raptem za 200 m kolejny zbiornik wodny i obficiej pojawia się tojeść pospolita. Owadzich odwiedzających tę roślinę nie ma zbyt wielu, dlatego bez pudła mogę rozpoznać pszczołę, która bez tojeści obyć się nie może, to skrócinka europejska (Macroips europaea). Nie dała się sobą długo pocieszyć, moje natręctwo jej nie odpowiadało i skromnie oddaliła się poza zasięg aparatu.

Jeszcze parę tygodni wcześniej może niezbyt obficie, ale pięknie się tu prezentowała firletka poszarpana. Jej zwiewne i delikatne kwiaty musiały radzić sobie z „bombusowym” naporem, uginały się pod tymi puchatymi gośćmi.

Kolejne kilkaset metrów, a moje nogi doprowadzają mnie do miejsca, w którym wody nie widać, ale podłoże jest solidnie podmokłe. Wiem, bo mój upór, kiedy byłam tu przed miesiącem, zaprowadził mnie w głąb tego miejsca i omal nie straciłam obuwia, bo oczywiście nie posłuchałam własnej dobrej rady i kaloszy nie ubrałam.

A poświęcałam się właśnie dla firletki i kukułki krwistej. Ta druga przyciągnęła mnie do siebie swoim wyglądem, który określiłabym jako jasnotowaty (jasnotowate – rodzina roślin). A przecież wszelkie jasnotowane to murowany pokarm dla pszczół i zarazem ich obecność. Cóż okazało się, że gdybym była pszczołą, to można byłoby uznać kukułka krwista – pszczoła 1:0. Bo właśnie taki plan jest tej rośliny. Tak upodobniła się wyglądem do kwiatów z rodziny jasnotowatych, że czasem jest w stanie „oszukać” zapylaczy, którzy liczą na sycące odwiedziny. A tutaj figa z makiem kukułka nie oferuje nektaru, na owadzie, który dał się zwieść pozostawia pyłek i będzie usilnie liczyła na to, że kolejnej kukułce uda się podobny manewr i roślina rozmnoży się. Ale z drugiej strony kukułka jest realistką, a zapylacze nie są aż tak naiwni i chyba nie dają się często zwieść. I pewnie dlatego kukułka ma plan B i może również być samopylna.

Trzmiel rudy – zapylacz doskonały

Wracam do teraźniejszości, kukułki krwiste już przekwitły, ale wyrósł tu czyściec błotny. Poczekam przy nim chwilę, może jakiś owad łaskawie się pojawi, abym na poczet tego artykułu mogła udokumentować fakt odwiedzin czyśćca błotnego przez zapylaczy. I jest taki jeden pszczołowaty, który nigdy nie zawodzi – trzmiel rudy. Jemu pasuje niemal każda budowa kwiatu, nie jest wybredny. Jego języczek nie jest ani za długi, ani za krótki, w sam raz, aby móc czerpać pokarm z uwaga około 380 gatunków roślin!!! W takim razie wypada również się pokłonić się trzmielowi rudemu, niezmordowanemu zapylaczowi setek roślin, że raczył dostarczyć mi materiału zdjęciowego. Mam nadzieję, że macie jeszcze w pamięci wygląd kukułki krwistej, teraz proszę zwróćcie uwagę na kwiaty czyśćca, który należy do wspomnianej rodziny jasnotowatych. Prawda, że podobne?

czyściec błotny
Trzmiel rudy pojawił się, gdy go potrzebowałam 🙂 (fot. YT Dzikie Pszczoły)

Łosie, jelenie, sarny, dziki, lisy, borsuki… 😉

Aby udać się dalej czeka mnie sroga przeprawa. Cóż jest to droga, ale raczej taka, którą wydeptały dziki, jelenie, sarny, jenoty, borsuki i inne zwierzaki, które tu spotykam. Idę tą zwierzęcą autostradą, zostawiam daleko za plecami Brdę, teraz jestem przy rozlewisku rzeki Rudej. Jestem tu z jednego powodu, zobaczyć, czy pełnik europejski jeszcze kwitnie. Jego czas kwitnienia już minął. Ale rozległe, żółte łany tej chronionej i zagrożonej w Polsce rośliny jeszcze tkwią żywo w mojej pamięci. Co prawda nie zapylają tej rośliny pszczoły, ale muchówki, jednak w końcu to portal o dzikich zapylaczach, więc mucha też mile widziana jest w zapylaczowym towarzystwie.

Tutaj miała miejsce jedna z śmieszniejszych dla mnie leśno-łąkowych przygód. Spędzałam na tej łące dłuższą chwilę, w pozycji „na kucaka” obserwując pszczoły. Jakiś ruch dostrzeżony kątem oka sprawił, że się odwróciłam. A tam wielka locha (wydaje mi się, że w moich wspomnieniach z roku na rok jest coraz większa) na paluszkach z kilkunastoma warchlakami przemieszczała się tuż za moimi plecami. Udawałyśmy obie, że się nie widzimy, a ona wraz z przychówkiem swoim, a i pewnie innych dziczych mam, zniknęła w trzcinach. I na szczęście dziś przygodę mogę wspominać jako śmieszną, a nie niebezpieczną 😊

pełnik europejski
Te żółte plamy to pełnik europejski – zagrożony i objęty ochroną. Niestety to ludzie wpłynęli na zanikanie pełnika zabierając rośliny do swoich ogrodów. Ech… (fot. YT Dzikie Pszczoły)

Bodziszkowate zacna rodzina

Różowe kwiaty kolejnej rośliny mocno odcinają się od zieleni traw – bodziszek błotny. Ależ, dlaczego musi rosnąć w rowie! Ech! Poświęcam się, bo jest piękny i co najważniejsze jest popularny wśród zapylaczy. Dostarcza też wysublimowanych wrażeń estetycznych, gdyż niektóre płatki korony przypominają łowickie wycinanki dzięki dziurkom, które popełniło jakiś stworzenie. Bodziszki mają charakterystyczne dla swego rodzaju liście. Wystarczy poznać jednego bodziszka, a prawie staniemy się specjalistami od rozpoznawania innych członków tego rodzaju. A tę rodzinę warto znać, gdyż pszczoły też ją znają i często oblatują.

Ogłosiłam sobie w głowie: koniec tego zbierania kleszczy w wysokich trawach, czas nawracać do domu. Ostatni przystanek robię przy wierzbówce kiprzycy, to też dzicze miejsce, gdyż „zapach” dzików unosi się intensywnie w powietrzu. Szybkie spojrzenie na wierzbówkę, czy coś poza trzmielami się dziś ujawni. O, jest! Jakiś pszczeli mikrus w dziwnej pozycji, wisząc na słupku spogląda na mnie. Ja na niego, on na mnie. Nie ruszam się, mały dzikus wraca do swoich pszczelich spraw. A ja jestem wdzięczna, że udało mi się dziś spotkać również i jego.

(fot. YT Dzikie Pszczoły)

Spłoszone żurawie

Już nie pozwalając sobie na strzelanie spojrzeniami na lewo i prawo wracam do domu. Aby uprzejmie Wam donieść, czego dziś byłam świadkiem. Na sam koniec zdążyłam zestresować rodzinkę żurawi. Poderwały się do lotu i chwilę krążyły wydając z siebie te swoje przefantastyczne dźwięki. Parę lat temu, gdy nie było ich jeszcze tak wiele, starałam się zachowywać jak mysz pod miotłą, aby im nie przeszkadzać. Ale od tego czasu, gdzie spojrzeć tam żuraw. Więc porzuciłam moje mysie zachowanie i doszłam do przekonania, że muszą jakoś sobie poradzić z moją obecnością. Ten żurawi akcent, to finalny akord mojej dzisiejszej wędrówki.

Ps Oczywiście, rośliny, o których opowiedziałam, to nie wszyscy mieszkańcy siedlisk wilgotnych. Wam przyjdzie pewnie spotkać inne gatunki i nimi się zachwycicie. Aby ułatwić nieco to zadanie umieszczam listę roślin, na których warto w takich wilgotnych miejscach wypatrywać pszczół dzikich.

Inne rośliny zielne oraz krzewy będące źródłem pokarmu dla pszczół spotykane na wilgotnych terenach i przydrożach:

Literatura:

  1. https://www.encyklopedialesna.pl/dzialy/botanika-lesna/rosliny-zielne/
  2. S. i G. Kłosowscy, Rośliny wodne i bagienne, Warszawa 2006.

Miłość do przyrody od zawsze była we mnie. Dzięki Tacie skupiła się na dzikich pszczołach. Wspólna pasja upowszechniania wiedzy o roślinach pokarmowych pszczół znalazła swój wyraz w prowadzeniu Kanału YT Dzikie Pszczoły. Na stronie zaś tworzę dział Rośliny dla pszczół i wspieram Alicję w upowszechnianiu wiedzy o trzmielach. Opublikowane artykuły

Napisz komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.